piątek, 17 majaWiadomości które się liczą
Shadow

Przemyśl nie zaczyna się i nie kończy na dworcu kolejowym. 

Pracownicy i studenci Instytutu Nauk Społecznych i Ochrony Zdrowia oraz Instytutu Humanistyczno-Artystycznego Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu, zaprosili  uchodźców wolontariuszy i potencjalnych kandydatów na studentów na spacer po Przemyślu. Pod hasłem, który przyświecał pieszej wycieczce po mieście – „Poznaj Przemyśl z PWSW”, kryła się również promocja uczelni i studiowania na niej. I właśnie od historii jej siedziby – pałacu Lubomirskich zaczęła się opowieść o wielokulturowym Przemyślu, turystycznym sercu wschodu ze wschodnioeuropejską wyższą uczelnią. 

 

 

– Uczestnikami wydarzenia byli: rodziny kandydatów, sami kandydaci, uczniowie przemyskich szkół, uchodźcy ukraińscy i ich dzieci, którzy w Przemyślu znaleźli bezpieczne schronienie przed wojną i tutaj czasowo mieszkają. Były też osoby zainteresowane spacerem po mieście w towarzystwie eksperta od historii Przemyśla – tłumaczy dr. Agnieszka Pieniążek, prof. PWSW, kierownik zakładu stosunków międzynarodowych PWSW w Przemyślu.

Brak opisu.

Wśród zwiedzających byli również pracujący w Przemyślu wolontariusze, dla których to okazja do poznania bliżej Przemyśla. Najczęściej  znają go albo z dworca kolejowego, rejonu ul Lwowskiej, przy której znajduje się Przemyskie Centrum Pomocy Humanitarnej, Domu Ukraińskiego, innych miejsc charytatywnej pomocy działających w mieście lub barów czy restauracji.

Brak opisu.

– Zaprosiliśmy „zagraniczny i krajowy wolontariat” na zwiedzanie Przemyśla, ponieważ mogą być oni naturalnymi promotorami i ambasadorami miasta, tłumaczy A Pieniążek. – Znają od podszewki panującą w nim sytuację i dlatego w oczach ich odbiorców są wiarygodni. Ponadto tego typu inicjatywy zaświadczają o tym, że w naszym, tylko z nazwy, „przyfrontowym” mieście jest bezpiecznie. Telewizyjne obrazki z dworca, z granicy i z centrów pomocowych przeważają w relacjach dziennikarskich, którym należy przeciwstawić takie inicjatywy jak nasza. Chcemy w sposób turystyczny pokazać turystyczne miasto jakim jest Przemyśl – kończy współorganizatorka spaceru.

Brak opisu.

Przewodnikami na nim byli studenci historii, porozumiewający się w języku polskim i ukraińskim. Gości oprowadzali pod opieką swojego wykładowcy dr. Grzegorza Szopy, kierownika zakładu historii PWSW w Przemyślu. Nawet dla przewodnika pasjonata, doświadczonego historyka, blisko 50 osobowa, różnorodna grupa pod względem wiekowym, jak sam powiedział, stanowiła pewną trudność.

Brak opisu.

– Inaczej oprowadza się dzieci, młodzież i dorosłych – mówi G. Szopa. – Taka mieszanka wymaga wypośrodkowania treści przekazu z uwagi na zainteresowania jakie członkowie grupy wykazują. Do tego są to jeszcze cudzoziemcy, w tym wypadku Ukraińcy. Starałem się przedstawić najważniejsze, najatrakcyjniejsze i najbardziej charakterystyczne wydarzenia i budowle. Dodatkowym wyzwaniem jest poradzenie sobie z historycznymi faktami z niełatwych przecież stosunków polsko-ukraińskich. Trzeba się wykazać swoistą dyplomacją, ale bez fałszowania historii – przyznaje G. Szopa.

Brak opisu.

Na trasie wycieczki znalazły się obiekty, znane wszystkim przemyślanom. Ważne dla kultury polskiej, ale mającej znaczenie dla kultury ukraińskiej, jak Muzeum Dzwonów i Fajek. Mieści się ono w dzisiejszej wieży zegarowej, która powstawała jako dzwonnica nigdy niewybudowanej katedry grecko-katolickiej. Na dłuższy przystanek zasługiwał plac przy dzwonnicy obecnej katedry grecko-katolickiej, kiedyś kościoła jezuickiego, przemianowany na cerkiew przez Jana Pawła II, po tym jak niemożliwe okazało się przekazanie kościoła Karmelitów wyznawcom wschodniego obrządku. Wytłumaczenie cesarskich kasacji zakonów wymagało niemałych „wygibasów”, tak jak wytłumaczenie, dlaczego obie katolickie katedry dwóch obrządków mają tego samego patrona – św. Jana Chrzciciela.

– Nie możemy mówić o kulturze Przemyśla, jeżeli będziemy w narracji „mono narodowi”. Kultura Ziemi Przemyskiej była wielonarodowa i wieloreligijna przez kilkaset lat współistnienia – tłumaczy dr Szopa.

Brak opisu.

W katedrze rzymskiej starczyło już tylko czasu ma pokazanie zwiedzającym podziemnych kryp i rotundy. Niestety na wzgórze zamkowe, gdzie wszystko się zaczęło, dla przemyślan dwóch obrządków, już zabrakło czasu, a i tak spacer przedłużył się z planowanych dwóch do dwóch i pół godziny.

Brak opisu.

– To powód do zorganizowania kolejnej edycji spaceru, zgodnie oznajmili dr Pieniążek i dr Szopa. – To co za nami dzisiaj, to wspomnienie zarysu o historii Przemyśla. Oprócz zamku przed nami rynek ze starówką, forty, miejsca z dziedzictwem żydowskim, obiekty muzealne. Samo zwiedzanie ekspozycji i wystaw Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej zajęło by nam min 2 godziny. Bo Przemyśl nie zaczyna się i nie kończy na dworcu kolejowym. To miasto ma bardzo wiele do odkrycia – zakończył wycieczkę dr Szopa, dając nadzieję spacerowiczom na ciąg dalszy w niedalekiej przyszłości.

Przedstawiciele uczelni, która spacer zorganizowała, przybliżyli jego uczestnikom wiedzę o kierunkach jakie można studiować na PWSW w Przemyślu.

 

Mariusz Sidor

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments